Tytuł: Diabelska korona
Autor: James Rollins
Wydawnictwo: ALBATROS
To co pradawne, świat zaklęty w kamieniu, od dawna fascynuje zarówno naukowców, jak i poszukiwaczy skarbów. Również nas wszystkich nurtuje pytanie, dlaczego dinozaury tak naprawdę wyginęły, i czy możliwa jest odbudowa ich populacji, jak wyglądało życie na naszej planecie miliony lat temu i czy możliwe – by przy odbudowie ówczesnego ekosystemu – znalazło się w nim też miejsce dla człowieka.
Może właśnie z uwagi na ten dość temat, bądź też ze względu na zagrożenie, które pozornie tylko wydaje się nierealne (wszak autor dotyka obszarów niezgłębionych), książki Jamesa Rollinsa cieszą się niesłabnącą popularnością. Kolejny, dziewiąty już tom cyklu „Sigma Force”, pt. „Diabelska korona”, doskonale wpisuje się zarówno w tematykę, jak i dorównuje swoją przerażającym wydźwiękiem poprzednim pozycjom. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros powieść wywołuje bowiem falę strachu, nie tylko przed olbrzymimi osami, które doskonale mogą służyć jako broń biologiczna, ale przed czymś znacznie bardziej mrocznym, niezgłębionym. To zło czekające przez wieki na wydostanie się na powierzchnie jest tym bardziej sugestywne, że strach oparty jest na realnych przesłankach. Dlatego też powieść adresowana jest wyłącznie do czytelników o mocnych nerwach, dla miłośników Rollinsa i jego spiskowych teorii dziejów, a także tych wszystkich, którzy chcą odkryć tajemnice, których pieczołowicie strzeże przed nami natura (i rządy różnych państw).
Początek historii sięga śmierci ekscentrycznego brytyjskiego chemika, niejakiego Jamesa Smithsona, choć tak naprawdę rozpoczęła się ona wiele wieków wcześniej. Faktem jest jednak, że to w jego grobie spoczęło niezwykłe znalezisko, pochodzące z kopalni soli w rejonie Morza Bałtyckiego – bryła bursztynu z zachowanymi wewnątrz kośćmi tajemniczego gada. Naukowiec twierdził, że wydobycie tego przedmiotu na powierzchnię może wywołać straszliwe konsekwencje, dlatego też – po śmierci Smithsona, kiedy jego grób miał być zniszczony na skutek poszerzania kamieniołomu, inna znana z historii postać – Alexander Graham Bell, podjęła się misji służącej wydobyciu owego przedmiotu i ukrycia go w bezpiecznym miejscu. Na długie lata spoczął on w tajnej komorze przy starym tunelu, który łączy Smithsonian Castle z Muzeum Historii Naturalnej. Dzięki temu świat był bezpieczny, przynajmniej do chwili, kiedy w trakcie II wojny światowej wpadł on w ręce japońskiej organizacji przestępczej, Kage, zwanej przez Amerykanów Gildią…
Na długie lata świat, a także organizacja Sigma Force, zapomniała o Gildii, wszak rozbili jej struktury. Przynajmniej tak by się wydawało do chwili, kiedy na wyspie Maui, na Hawajach, na której ukrywa się komandor Gray Pierce ze swoją kochanką Seichan, byłą wojowniczką Gildii, która przeszła na stronę Sigmy, nie pojawiają się wielkie osy, niosące ze sobą śmiertelne zagrożenie. Parze cudem tylko udaje się uciec, niestety tyle szczęścia nie mają mieszkańcy okolicznych wysp, okazuje się bowiem, że osy przypuściły zmasowany atak. Atak, poprzedzony rozbiciem się kilku bezzałogowych samolotów – dronów, które prawdopodobnie wypuściły ten śmiercionośny ładunek.
Nad Hawajami, ale i nad całym światem, wisi realne zagrożenie. Owe osy bowiem, zdaniem profesora Matsui, który zetknął się już nieco wcześniej z przedstawicielami tego gatunku i był świadkiem spustoszeń, jakie owady dokonały na brazylijskiej Wyspie Węży, są nie tylko pradawnym gatunkiem, ale są też zdolne do składania jaj w żywicielu. To znaczy, że agenci Sigmy Force i rząd mają niewiele czasu, by znaleźć rozwiązanie tego problemu. W przeciwnym razie osy mogą wydostać się z terenów wyspowych, w żywicielu – człowieku, niszcząc ekosystem całego świata, działając jako niezwykle skuteczna broń biologiczna, ku zagładzie ludzkości. Być może konieczne stanie się … odizolowanie wysp, a następnie zrzucenie na nie bomb, poświęcając życie zarówno mieszkańców, jak i turystów.
Czy uda się zapobiec takiemu scenariuszowi wydarzeń? Przekonamy się o tym dzięki lekturze wciągającej powieści Jamesa Rollinsa, która zapiera dech w piersiach i nie pozwala przerwać czytania mimo objętości książki. Pradawne zagrożenie, w połączeniu z całkiem realną tragedią, jaka rozgrywa się na naszych oczach na Hawajach, to mocna zagrywka ze strony autora – igra on z naszymi emocjami i z naszą wytrzymałością, stosując nagłe zwroty akcji i zakończenia rozdziałów, które wprawiają nas w konsternację. To wszystko, w połączeniu ze znakomicie zarysowanymi bohaterami oraz plastycznymi opisami sprawia, że można zacząć się bać, jeszcze zanim sięgniemy po książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz