Recenzja książki: Aleksandra Tyl "Wschody i zachody słońca"

Tytuł: Wschody i zachody słońca 
Autor: Aleksandra Tyl 
Wydawnictwo: Prozami 


Niekiedy nasze życie może zmienić się w ułamku chwili – zarówno na lepsze, jak i na gorsze. Wystarczy chwila nieuwagi lub / i splot niekorzystnych czynników, by przekreślić wszystko to, co osiągnęliśmy, by nas pognębić, zmusić do weryfikacji dotychczasowych planów i zamierzeń. To od nas w dużej mierze zależy, jak potoczą się dalsze losy, czy się poddamy czy też raczej stawimy czoła wyzwaniu i od nowa budować będziemy swoje życie, może nieco inaczej, ale pełni satysfakcji, że daliśmy radę. 

Życie miało przykrą niespodziankę również dla Małgorzaty, polonistki z bogatym doświadczeniem. Chwila nieuwagi na szkolnej wycieczce wystarczyła, by praca skończyła się zwolnieniem dyscyplinarnym i zakazem wykonywania zawodu nauczyciela przez trzy lata. Czeka ją jeszcze sprawa cywilna, ale o tym na razie woli nie myśleć – kobieta musi przeorganizować swoje życie, ułożyć na nowo, dopasować do siebie wszystkie jego elementy. Bez pracy nie stać jej na wynajmowanie mieszkania w Warszawie, zaś do domu rodzinnego nie ma nawet po co wracać – rodzice już dawno ułożyli sobie życie daleko od siebie, na dodatek mama przeżywa kryzys wieku średniego, rzucając się w ramiona młodego kochanka. Na dodatek z innego kręgu kulturowego, który wszelkimi sposobami stara się wyciągnąć od niej pieniądze. 

Ogłoszenie o pracy w charakterze opiekunki w Sopocie, wydaje się być darem niebios. Oferta obejmuje nie tylko zamieszkanie i utrzymanie, ale stosunkowo wysoką pensję. Wszystko to sprawia, że znikają wszelkie dylematy dotyczące podjęcia tego zatrudnienia, a także wątpliwości, czy ktoś z wykształceniem i doświadczeniem Małgorzaty mógłby podjąć się takiej pracy ze starsza osobą. Kobieta zatem pakuje całe swoje dotychczasowe, nieudane życie w pudła i … wyrusza do Sopotu. Okazuje się jednak, że opieka, a właściwie towarzyszenie ponad dziewięćdziesięcioletniej staruszce, to tylko część obowiązków Małgorzaty. Według słów zatrudniającej ją pary spadkobierców, ma być również swego rodzaju informatorem, istnieje bowiem szansa, że na majątek pani Hani chrapkę ma wiele osób, zaś każda jest w stanie zrobić wszystko, by staruszka zmieniła testament. Na dodatek Małgorzata ma również zweryfikować tożsamość jednego z gości pani Hani, rzekomego pisarza o imieniu Robert, który najwyraźniej próbuje zbałamucić staruszkę, a może nawet nakłonić ją do ślubu. 

Mimo początkowych dylematów moralnych Małgorzata podejmuje się realizacji powierzonej jej misji – w pamięci ma nie tylko konieczność utrzymania się po odejściu z domu staruszki, ale również sytuację mamy wykorzystywanej przez młodszego mężczyznę. Tyle tylko, że powierzone zadanie wydaje się trudniejsze, niż się wydawało. Nie dość, że staruszka zachowuje się bardzo osobliwie, nie dopuszczając Małgorzaty bliżej, to na dodatek wszystko wskazuje na to, że ma własny pomysł na rozdysponowanie majątku… 

Jak zakończy się ta opowieść? Przekonamy się dzięki lekturze powieści Aleksandry Tyl, pt. „Wschody i zachody słońca”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Prozami książka, to nie tylko ciepła i refleksyjna opowieść o życiu, ale i frapująca lektura dla tych wszystkich, którzy wciąż boją się spełniać soje marzenia, którzy chcą się przekonać, że w każdym wieku można zacząć życie na nowo. To również lektura dla tych wszystkich, którzy lubią historie z przeszłości, bowiem ta dotycząca Małgorzaty i pani Hani to tylko jedna z płaszczyzn powieści. Autorka przenosi nas bowiem w czasie do Gdańska i Sopotu roku 1936, opowiadając niezwykłą historię utalentowanej tanecznie Ani oraz jej rodziny. 

Przygoda z książką Tyl jest niezapomniana. Te dwie historie, dwa światy, zagadka, a także obraz Sopotu z przeszłości i tego obecnego, wprost zachwycają. To wyjątkowa powieść, w którą można się zatopić, która mimo pozornej lekkości kryje w sobie głębie, pięknie wykreowanych bohaterów, intrygującą fabułę. Lektura nie tylko zachwyca, ale zmusza do refleksji, do nieco innego spojrzenia na przemijanie i na to, co w życiu robić warto, co trzeba, a co raczej należy sobie odpuścić…



Komentarze