Recenzja książki: W.Bruce Cameron "Był sobie pies 2"

Tytuł: Był sobie pies 
Autor: W.Bruce Cameron 
Wydawnictwo: Kobiece 


Nie bez przyczyny mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, zaś o prawdziwości tych słów mógł nie raz przekonać się właściciel czworonoga. Lojalne, bezgranicznie oddane – niejeden człowiek, uważający się za bliską nam osobę, nie może poszczycić się takimi cechami. A już z pewnością nie każdy człowiek uważa, że ma misję i że jest nią opiekowanie się nami. 

Tymczasem czworonożny przyjaciel to istota, która nigdy nas nie zawiedzie, obdarzy nas bezgraniczną miłością i odda całą siebie. Właśnie taki jest główny bohater bestsellerowej powieści „Był sobie pies”, autorstwa W.Bruce`a Camerona. W opublikowanej nakładem Wydawnictwa Kobiecego drugiej części książki znów spotykamy się z Bailey`em, Toby`m, Ellie czy też Koleżką, czyli psem, który powraca na ziemię w kolejnych wcieleniach by służyć człowiekowi, chronić go i przepędzać wszystkie smutki. To doskonała powieść nie tylko dla wszystkich miłośników psów, którzy z pewnością zachwycą się ideą odradzania się pociesznego czworonoga, będą pod wrażeniem jego wielkiego serca i wyzwań, które musi podjąć, by pozostać przy ukochanym człowieku i zrealizować swoją misję. To także lektura dla tych, którzy planują adopcję zwierzaka, bądź też nigdy nie brali tego pod uwagę, ale czują w życiu i sercu pustkę (którą może zapewnić psi przyjaciel). 

Bailey zawsze był przekonany, że ma do wypełnienia pewne zadanie i dlatego odradza się w kolejnych psich wcieleniach. Wszystko to, czego się nauczył w poprzednich życiach przydało mu się, by mógł być przy Ethanie do końca jego dni, opiekując się i ratując z różnych opresji. Jednak okazało się, że po śmierci mężczyzny, przed sympatycznym psiakiem jest kolejne zadanie – ratowanie wnuczki Ethana, Clarity June, zarówno przed całym światem, jak i przed nią samą. Niestety traci dziewczynkę z oczu po jej wyjeździe wraz z matką z farmy do wielkiego miasta i dopiero po latach udaje mu się, w kolejnym wcieleniu, trafić na dorastającą Clarity. Okazuje się, że dziewczynka ma poważne problemy, których głównym źródłem jest egoistyczna matka, która nigdy nie chciała dziecka i obwinia CJ o swój koniec kariery. Dziewczyna dorasta zatem pod presją bycia idealną, cierpi na zaburzenia odżywiania, a na dodatek zaczyna zadawać się z niewłaściwym towarzystwem. Jej jedynym przyjacielem – przed pojawieniem się Baileya (a właściwie już teraz Molly), jest tylko chłopak Trent, zakochany w niej, choć CJ nie dostrzega tego uczucia, wybierając przystojnego osiłka, który wpędza ją w niemałe kłopoty. Zakochana, zawieszona w prawach ucznia przez kradzież, której dopuścił się jej chłopak, musi odpracować swoją winę w czynie społecznym. Zostaje zatem pomocą w schronisku dla zwierząt, z czasem uczestnicząc wraz z Molly w intrygującym programie szkolenia psów do wykrywania raka… 

To dopiero początek tej niezwykłej opowieści o wyjątkowym, psim przywiązaniu, o miłości i lojalności, ale też o bezduszności ludzi – zarówno wobec psów, jak i innych ludzi. Skomplikowane losy CJ, której życie nie szczędziło trudów, doprowadzając niemal do katastrofy, dobitnie świadczą o tym, że o ile zwierzęta nigdy nie są bezmyślnie okrutne, to tego samego nie można powiedzieć już o gatunku ludzkim. Powieść „Był sobie pies 2”, ze swoją brawurową akcją i wspaniale zarysowanymi bohaterami (w tym czteronożnymi) to najlepszy dowód na to, że psi przyjaciel powinien istnieć w życiu każdego z nas. I to niezależnie od tego, czy będzie wielkim psiakiem o równie wielkim sercu czy kruszynką o lwiej odwadze!


Komentarze