Recenzja książki: Aneta Jadowska "Martwy sezon"

Tytuł: Martwy sezon 
Autor: Aneta Jadowska 
Wydawnictwo: SQN 



Wakacje nad morzem kojarzą się z beztroskim czasem dzieciństwa, z goframi kupowanymi w pobliskich budkach, brodzeniem w wodzie i zbieraniem bursztynów i muszelek na brzegu. Może jeszcze z opalaniem się na przepełnionej plaży, budowaniem zamków z piasku i tandetnymi pamiątkami kupowanymi dla tych, którzy nie mieli tyle szczęścia, by nad morze wyjechać. 

Co jednak w sytuacji, kiedy pogoda nie sprzyja żadnej z tych aktywności, na dodatek plaże opanowały sinice i … trupy? W takim wypadku rozsądny turysta szybko wykupuje pobyt Chorwacji, bez żali rezygnując z polskiego morza. Tyle tylko, że wówczas boleśnie taką decyzję odczuwają okoliczne hotele i pensjonaty, dla których pełne obłożenie w sezonie to warunek przetrwania. Dlatego właśnie Wielka Niedźwiedzica, klimatyczny pensjonat w Ustce, prowadzony przez wiekową już Marię, ma poważne kłopoty. Szczególnie, że właścicielka pożyczyła od banku sporo pieniędzy na jego modernizację i teraz bank bez skrupułów domaga się ich zwrotu. 

Zmartwienia Marii są również zmartwieniami jej wnuczki, Magdy Garstki. Dziewczyna pracuje w lokalnej kawiarni, pomaga też babci w prowadzeniu pensjonatu, ale to nie wystarczy, żeby uporać się z problemem. Na dodatek, mimo iż gości jest zaledwie mała grupa, trudno jest obsłużyć wszystkich bez dodatkowej pomocy szczególnie, że w Ustce zjawia się też ciotka dziewczyny, Tamara. Znana fotografka, która podczas jednego z projektów realizowanych w krajach skandynawskich uległa wypadkowi, teraz – ku swojemu rozgoryczeniu – została unieruchomiona do czasu poprawy kondycji, na wózku inwalidzkim. Do Ustki przywozi ją Czarek, mężczyzna, z którym wiele lat temu łączyła ją silna więź, a teraz spotkali się po latach na obczyźnie. W czasach młodości on pragnął pełnego zaangażowania, ona nie chciała słyszeć o stabilizacji. Czy teraz mężczyźnie uda się ją przekonać? 

Czy rodzinie Garstek uda się uratować pensjonat? Czy Tamara odzyska sprawność i czy zdecyduje się na poważny krok w swoim życiu? Dlaczego pozycja, która wydaje się być powieścią obyczajową, komedią ewentualnie romansem okaże się kryminałem? Przekonamy się o tym dzięki lekturze niezwykłej, doprawionej sporą dozą (czarnego) humoru książki autorstwa Anety Jadowskiej. Opublikowany nakładem Wydawnictwa SQN „Martwy sezon” to prawdziwa gratka dla tych czytelników, którzy lubią lekkie historie z przesłaniem, których pasjonują kryminalne zagadki, a także dla tych, których wciągnął „Trup na plaży”. 

Rozwój wypadków długo nie sugeruje, że mamy do czynienia z powieścią kryminalną. Życie w pensjonacie toczy się w dość szybkim tempie szczególnie, że dwie osoby do obsługi, to stanowczo za mało. Nawet wówczas, kiedy goście nie są zbyt angażujący i zajmują się głównie kłótniami pomiędzy sobą (jak pan Kazek i jego upiorna Jadwinia – przy czym tu wykłóca się tylko Jadwinia, sama prowokując dyskusję i sama ją podgrzewając przy milczącej obecności biednego męża), a także badaniem zjawisk paranormalnych, jak małżeństwa emerytów, Dyziakowie i Małeccy, którzy przemierzają okolice w poszukiwaniu dowodów na istnienie bytów pośmiertnych. Nie wiedzą oni zresztą, że jeden z nich nawiedza pensjonat, a jest to … duch ojca Magdy, z którym dziewczyna często rozmawia. 

Powieści Jadowskiej wciąga i uzależnia, wiele się bowiem dzieje, do problemów z utrzymaniem pensjonatu, kłopotów zdrowotnych Tamary należy jeszcze doliczyć nieformalną działalność Marii, która zajmuje się ofiarami przemocy oraz tajemnicę, którą skrywa, a także zagadkowe nocne wydarzenia, które kończą się … poszukiwaniem trupa. To wszystko składa się na porywającą powieść, przy której nie sposób się nudzić, która porywa nas niczym lawina i zanim się obejrzymy, jesteśmy już w Ustce, w samym centrum wydarzeń i … wcale nie chce nam się wracać do rzeczywistości. 



Komentarze