Recenzja książki: Carlie Mackesy „Chłopiec, kret, lis i koń”


Tytuł: Chłopiec, kret, lis i koń
Autor: Carlie Mackesy 
Wydawnictwo: Albatros 


Są takie książki, które – choć zdają się być przeznaczone dla dzieci – zaskakują nas swoją głębią, uniwersalnym przesłaniem, które sprawia, że niezależnie od wieku odbiorcy, zapada w serce. Takie słowa-klucze, motywujące do działania zdania bądź też prawdy, prowadzące do (auto)refleksji, mogą stać się prawdziwym przełomem w naszym życiu, kamieniem milowym, odcinającym, zamykającym pewien etap w życiu i pozwalającym otworzyć się na nowe perspektywy. Jedną z takich publikacji był „Kubuś Puchatek”, którego iście filozoficzne podejście do wielu kwestii pozwalało bardziej być niż mieć, zyskać nową perspektywę. 

Taką moc zmieniania jednostki, a w konsekwencji i świata, ma również książka pt. „Chłopiec, kret, lis i koń”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros. Charlie Mackesy tworząc to małe dzieło, mocno filozoficzne mimo lekkiej formy, czaruje nas, zabierając jednocześnie w podróż do krainy dzieciństwa – krainy prostych prawd, zachwytów oraz niekończącej się ciekawości. Książka w żaden sposób nieograni cza odbiorców wiekiem, mali odbiorcy zachwycą się uroczymi ilustracjami, dorośli – docenią ich artyzm, dzieci przeżywać będą wędrówkę bohaterów, zaś ich rodzice zwrócą uwagę na przesłanie i symbolikę dialogów, na wartości ukryte w książce, które niczym drogowskazy prowadzić nas będą we właściwym kierunku. 




Wędrowców w książce mamy czterech, jak wskazuje tytuł. Każdy z nich jest mocną osobowością, każdy z nich obdarzony jest innymi cechami, a jednak wspólnie podjęli decyzję o przebywaniu w swoim towarzystwie. Chłopiec prezentuje wyjątkowo ciekawską naturę, zadając pytania o naturę świata, zastanawiając się nad rzeczami pozornie tylko oczywistymi i zmuszając nas do spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość z innej perspektywy. Głęboko refleksyjny w swoim myśleniu jest również kret, autentyczny w swoim zachowaniu, przyznający się do swoich słabości (czyli tortów). Cichym towarzyszem jest lis, którego ratują z wnyków, a jego milczenie spowodowane jest ciężkim życiem i cierpieniem, którego zaznał. Największym i najłagodniejszym zwierzęciem, które wędruje z chłopcem jest koń, który potrafi latać, choć uwagi na zazdrość innych koni tego nie robi. 

Wraz z bohaterami przekonujemy się, że warto być dobrym (to marzenie chłopca), że największą stratą czasu jest porównywanie się z innymi, a także że w realizacji swoich marzeń niekiedy przeszkadza nam tylko strach. A jeśli nawet lektura książki nie stanie się remedium na smutki, jeśli nie będzie nam się wiodło tak, jak chcemy, zawsze możemy … zjeść kawałek ciasta. 

Przyjemność obcowania z książką jest tak wielka, że trudno odmówić sobie powtórnego jej przejrzenia, nasycenia wzroku ilustracjami, czy zagłębienia się w znaczenie pozornie tylko prostych dialogów, które w istocie kryją w sobie życiowe prawdy. To wszystko, w połączeniu z twardą oprawą książki i tekstem, który wygląda niczym pisany piórem autora wprost zachwyca i czyni tę publikację jedną z najpiękniejszych, wartych częstego powrotu do niej i dzielenia się nią…


Komentarze